Erupcja w Indonezji. Wulkan może zawalić się do oceanu

To nie był najspokojniejszy tydzień dla mieszkańców Indonezji. W środę władze kraju zmuszone były wprowadzić najwyższy (czwarty w czterostopniowej skali) poziom alarmowy. Powodem była seria erupcji wulkanu na wyspie Ruang. Słup dymu w ciągu zaledwie kilku godzin sięgnął na wysokość ponad dwóch kilometrów. To jednak jeszcze nie koniec zagrożenia.
Zdjęcie ilustracyjne wulkanu

Zdjęcie ilustracyjne wulkanu

Góra Ruang to stratowulkan znajdujący się na wyspie w indonezyjskiej prowincji Północnego Sulawesi. Szczyt wulkanu znajduje się na wysokości 725 metrów nad poziomem morza. Pierwsza erupcja wulkanu miała miejsce we wtorek o 21:45 czasu lokalnego. Wtedy to indonezyjskie władze podniosły poziom alarmowy do trzeciego stopnia. Jednak po czterech kolejnych erupcjach, do których doszło w środę, zdecydowano o podniesieniu poziomu do najwyższego możliwego, a tym samym podjęto decyzję o ewakuacji ponad 11000 osób mieszkających w bezpośrednim otoczeniu wulkanu i przeniesieniu ich na pobliską wyspę Tagulandang, znajdującą się 100 kilometrów na północ od Manado, czyli stolicy prowincji. Ostatecznie jednak zarządzono także ewakuację osób przebywających na Tagulandang do Manado.

Decyzja została podjęta na obserwacjach aktywności wulkanu prowadzonych zarówno wizualnie, jak i instrumentalnie. Władze regionu podjęły także decyzję o rozszerzeniu strefy wykluczenia wokół wulkanu z czterech do sześciu kilometrów od krateru wulkanicznego.

Czytaj także: Do tego wulkanu jest daleko z każdego zakątka Ziemi. A wyrzuca w powietrze złoto!

Jeszcze w czwartek sytuacja się dynamiczna i niepewna. Przedstawiciele indonezyjskiej agencji zajmującej się monitorowaniem aktywności wulkanicznej ostrzegali mieszkańców regionu położonego wokół wulkanu Ruang przed potencjalnym zagrożeniem ze strony skał wyrzucanych z krateru wulkanu, gorących obłoków pyłu oraz ewentualnymi falami tsunami, które mogłyby zostać wywołane, gdyby ściana wulkanu zapadła się do morza.

Osobnym zagrożeniem jest także potężna kolumna dymu i pyłu wyrzucona w trakcie erupcji z krateru. Już pierwsza erupcja, do której doszło jeszcze we wtorek, doprowadziła do powstania kolumny o wysokości dwóch kilometrów. Środowe erupcje zwiększyły jej wysokość do 2,5 kilometra. W tej sytuacji władze regionu podjęły decyzję o zamknięciu portu lotniczego w Manado obsługującego trasy do Chin, Korei Południowej i Singapuru. Według ekspertów rozprzestrzeniający się w regionie pył wulkaniczny mógłby zagrozić operacjom lotniczym w najbliższych dniach.

Czytaj także: To była największa erupcja wulkanu od tysięcy lat. Jej skutki zachowały się na dnie oceanu

Wszystko wskazuje na to, że przebudzenie się wulkanu Ruang, który leży na Pacyficznym Pierścieniu Ognia, najprawdopodobniej jest spowodowane trzęsieniami ziemi, które w ciągu ostatniego miesiąca dwukrotnie nawiedziły ten region. Eksperci wskazują, że w nadchodzących dniach ryzyko kolejnych erupcji pozostaje wysokie.

Dla mieszkańców Indonezji zarówno aktywność sejsmiczna, jak i wulkaniczna nie są niczym nowym. Kraj ten znajduje się na wyspach położonych na styku ścierających się ze sobą płyt tektonicznych. Wzdłuż tej linii, tylko na terenie kraju znajduje się aż 120 aktywnych wulkanów.

Więcej:wulkan